piątek, 23 września 2011

Jesienny haul

Dziś zawitała do nas jesień. Bardzo lubię tę porę roku, więc chętnie wpuściłam ją także do swojego domu. Już nie mogę doczekać się jesiennych spacerów w parkach czy lesie wśród złotych dywanów usłanych z liści! Uwielbiam to! Muszę już zaplanować jakąś jesienną sesję ;) W każdym razie pierwszym krokiem wprowadzającym jesień do domu było zakupienie ślicznego wrzosu, który zajął sporą część parapetu!


Następnie upiekłam ciasto marchewkowe! Moje ukochane ciasto dodajmy! ;) Jednak piekłam je sama dopiero po raz pierwszy, gdyż nigdy nie miałam przepisu, który by mnie przekonał, wszystkie wydawały mi się przekombinowane. Jednak wczoraj weszłam na swój ulubiony blog kulinarny (White Plate) i znalazłam ten genialny (!) przepis! Polecam wszystkim! Jest bardzo prosty, ciasto jest gotowe w niecałą godzinę od zaczęcia przygotowań a na dodatek jest obłędnie smaczne! Jesień pełną gębą ;)


Przechodząc jednak do haulu czas pokazać Wam co zakupiłam w ostatnich tygodniach! Po każdej wizycie w sklepie chciałam pisać nową notkę, ale zawsze coś mi wypadało, więc będzie tak bardziej zbiorczo. Zacznę od nowych cieni z Inglota, na zdjęciu poniżej swatche i nazwa każdego nowego nabytku.


Mam dla Was także zdjęcia cieni z bliska, jednak nie wiem dlaczego ich kolory są nieco przekłamane, dokładniejsze ich odwzorowanie widać na ręce. Cień 106 AMC to jasna, zgniła zieleń wpadająca w złoto, a choćby 119 AMC jest takim połączeniem złota i brzoskwini, a w zbliżeniu wyszedł jak... róż? W każdym razie pierwsze dwa cienie w przybliżeniu wyglądają jak trzeba ;)



'Napadłam' także na sklep Golden Rose. Nie po drodze mi na gdańską Morenę i by odwiedzić ten jedyny w Trójmieście sklep GR muszę zorganizować całą tam wyprawę, dlatego skoro już tam byłam kupiłam lakierów na całą jesień już chyba, a co! 


Kupiłam między innymi swój ulubiony pędzelek do eyelinera w żelu oraz nabłyszczający i utrwalający top coat, bo mój jest już na wykończeniu, a nie wiadomo kiedy znów tu zawitam. Oprócz nich zdecydowałam się także na dwa lakiery holograficzne, których wcześniej nie miałam, a teraz jestem w nich zakochana i żałuję, że nie kupiłam też innych kolorów! Wyglądają na paznokciach niesamowicie a do tego przetrwały bez odprysków ponad tydzień! Po prostu - must have! 


Zaciekawiła mnie także nowa kolekcja Golden Rose, a mianowicie metaliczna. Jednak kolory nie były powalające, zupełnie nie w moim stylu. Wybrałam tylko jeden odcień, którego kolor mnie urzekł, gdyż zależnie od padania światła jest on albo złoty, albo zgniło zielony, albo różowy - prawdziwy kameleon. Trudno się go nakłada, trzeba uważać na smugi, ale efekt jest niezły!


Następny kolor to taki ciemno rudy, wpadający nawet w bordo brąz, zapowiada się ciekawie, ale jeszcze nie wiem jak będzie wyglądał na paznokciach.


Ostatnie dwa lakiery to także typowo jesienne kolorki, klasyczny nude oraz ciekawie zapowiadający się jasny brąz ze złotymi drobinkami.


Odwiedzając aptekę moją uwagę przykuł tonik z firmy Pharmaceris, szukałam czegoś do porannej pielęgnacji twarzy i ten produkt mnie przekonał. Używam go dopiero od tygodnia, ale jak na razie mogę już powiedzieć, że jestem z niego naprawdę zadowolona.


Do aptecznych zakupów należy zaliczyć także ukochane Tisane! Używam tego cuda już od dwóch lat i nie zamieniłabym na nic innego, moim zdaniem nawet Carmex może się przy tym schować! Jedyną nowością jest forma którą wybrałam, nie w słoiczku, a w sztyfcie! To nowość Tisane, ale z tego co widzę działanie ma identyczne, co jest świetną wiadomością, gdyż teraz używanie tego produktu poza domem będzie jeszcze przyjemniejsze!


Następna pozycja pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, w końcu już 'wszyscy mają SLEEKa, więc mam i ja' ;) Nie będę się rozpisywać nad Au Naturel, gdyż poczytać o niej można na większości kosmetycznych blogów.


W Naturze wypatrzyłam także nowe maseczki, jeśli mnie zachwycą to na pewno będzie o nich dokładniejsza notka ;)


Organizowałam także zamówienia na pędzle Hakuro dla znajomych, zatem przy okazji i ja sobie coś przygarnęłam. Bardzo lubię ich pędzle, więc powiększenie swojego zbiorku o nowe było czystą przyjemnością ;) Ostatecznie nabyłam H54, który planuję używać do pudru sypkiego, H13 do brązera oraz H70, gdyż pędzelków języczkowych nigdy dość!


Z typowo kosmetycznych zakupów to wszystko co miałam Wam do zaprezentowania, wreszcie będę na bieżąco! Jednak chcę Wam jeszcze pokazać nowe nabytki ze sklepu IKEA, bez których już nie mogę żyć ;) Za jedyne 4 zł stałam się szczęśliwą posiadaczką ramki do zdjęć, która jest przesłodka! Niby zwykła, biała ramka, ale... dwustronna! Świetne rozwiązanie! Zależnie od nastroju mogę ją sobie odwrócić i patrzeć na wybrane zdjęcie.


Ostatnią rzeczą, którą chcę się z Wami podzielić jest stolik pod laptopa! Brakowało mi czegoś takiego i to bardzo, aż wreszcie udało mi się go dorwać. Rzadko siedzę przy biurku czy stoliku, najczęściej buszuję w necie siedząc na kanapie albo w łóżku, zagrzebana w pościeli. Nie chciałam jednak, by mój lapek zbytnio się grzał i zawsze musiałam kombinować z jakimiś podstawkami pod niego. Teraz moje życie stało się o wiele przyjemniejsze i wygodniejsze z tym oto stoliczkiem!


A jak Wy witaliście jesień? Lubicie tę kolorową porę roku? Co myślicie o moich zakupach? Przekonałam Was do czegoś? A może coś jest wg Was bublem? Czekam na Wasze zdanie ;)

Buziaki!

wtorek, 20 września 2011

Nadmorski strój i małe zakupy

Lato już powoli odchodzi, ale ja nie należę do osób, które pozwolą mu odejść bez pożegnania! ;) Dlatego w ostatni weekend wybrałam się w małą rundkę po nadmorskich miejscowościach. Dzień był przyjemny, pełny słońca i delikatnego wietrzyku, czyli idealna pogoda do spaceru brzegiem morza! Swoją wędrówkę rozpoczęliśmy w Karwi, gdzie nad Bałtykiem spacerując a następnie siedząc na plaży i obserwując bawiące się w piasku dzieci spędziliśmy grubo ponad półtorej godziny. Co ciekawe, choć temperatura powietrza nie przekraczała 18 stopni, kilka osób zdecydowało się na kąpiel! Mnie to niesamowicie zdziwiło, ale widać są odważniejsi ode mnie ;) Następnie udałam się do Jastrzębiej Góry by dotrzeć w miejsce, gdzie 'Polska się kończy', czyli do najbardziej na północ wysuniętego punktu w Polsce. Widok z klifów na cały Bałtyk jest po prostu cudowny!

Na sobie mam:
Torebka - Primark (pokazywana w ostatniej notce)
Trampki - CCC
Szal - kupiony w Turcji
Bluzka - Orsay

I do tego moje nowe nabytki, czyli szara (na zdjęciach wygląda moim zdaniem na czarną, ale to ciemny szary, wpadający w niebieski, na pewno nie czarny) kurteczka z Cache Cache, niesamowicie miękka z eko skórki, dosyć długa i naprawdę wygodna!


I szare spodnie z Camaieu którymi jestem zachwycona, są mega wygodne i mają dokładnie taki fason jakiego od dawna szukałam! Nie wiem czy nie pojechać sobie od razu po inny kolor, póki są jeszcze w sklepach ;) Na zdjęciu także mój nabytek z C&A kupiony już typowo z myślą o późnej jesieni czy zimie, czyli czarne jeginnsy idealne do długich swetrów i kozaków - no miodzio! ;)


W każdym razie spacery brzegiem plaży, gdy w każdej chwili może zalać mnie morska fala po prostu uwielbiam! Dlatego tego samego dnia wylądowaliśmy jeszcze we Władysławowie, słońce już powoli chowało się za chmury, ale i tak było przyjemnie! Takiego klimatu jak nad Bałtykiem nie ma nigdzie! ;)


Na koniec naszej wyprawy wybraliśmy się do portu we Władysławowie! Wiało tam już niemiłosiernie, ale chowające się za chmurami słońce wyglądało niesamowicie na tle rybackich kutrów!


Dotarliśmy aż na sam koniec falochronu! Choć prawie nas z niego zwiało - było warto ;)


Żeby na koniec wycieczki trochę się wzmocnić postawiliśmy na dobrą kawę! Jak widać nadmorskie kawiarnie już czują jesień... 


Był to zdecydowanie udany wyjazd! Kocham morze, mogłabym tak spacerować godzinami czując piasek pod stopami... coś wspaniałego! W dodatku o tej porze roku nadal potrafi być ciepło a przynajmniej nie ma już tylu turystów, za to poziom jodu jest wyższy niż w lecie! Czyli same plusy! ;) Dla tych którzy jeszcze w tym roku nad polskim morzem nie byli dobrze radzę - wybierzcie się właśnie teraz! Późne lato i jesień są najlepsze nad Bałtykiem! :)

Jednak wracając jeszcze do moich zakupów, notka o zdobyczach kosmetycznych pojawi się już niedługo, dziś chciałam podzielić się z Wami tylko nowymi ciuchami oraz dwoma książkami upolowanymi w Empiku! Książki to już takie moje zboczenie zawodowe, ale po pięciu latach na filologii czego innego można się spodziewać. Tym razem zdecydowałam się na książkę Stefana Chwina (którego często spotykałam na uczelnianych korytarzach i którego twórczość bardzo cenię, a tej pozycji akurat nie posiadałam) noszącą tytuł  'Panna Ferbelin'.


Kupiłam także książkę na którą ochotę miałam już od baaardzo dawna, czyli 'Blondynka na językach - hiszpański europejski' Beaty Pawlikowskiej. Nawet nie wiecie jak ucieszył mnie ten zakup! Od dawna chciałam zacząć uczyć się hiszpańskiego i teraz wreszcie będę miała okazję! Zacznę od podstaw, zobaczymy jak pójdzie mi z książką i może później zapiszę się na profesjonalny kurs by wreszcie móc 'hablo espanol' ;D


Na dzisiaj to wszystko co dla Was mam, jak Wam się podoba? Lubicie Bałtyk o tej porze roku? A może macie swoje inne ulubione miejsca na pożegnanie lata? Czytałyście już może kupione przeze mnie książki? Co o nich myślicie? Czekam na opinie!

Pozdrawiam ostatnimi letnimi promieniami słońca! ;*

środa, 14 września 2011

Brytyjskie zakupy + kilka rozdań ;)

Muszę nadrobić zaległości w pokazaniu Wam co nowego kupiłam, bo dziś znów poszalałam w sklepach, a nie było jeszcze notki o tym, co upolowałam ostatnio! Żeby trochę to uporządkować zacznę od tego co przywędrowało do mnie z Wysp, czyli moje an(g)ielskie zakupy. Po prostu nie mogłam się powstrzymać i gdy ujrzałam ów Primarkową torebkę musiałam ją kupić!


Jest to pakowana torebka w kolorze taupe - idealna na jesień! To taki brąz wpadający lekko w szarość, no  zakochałam się ;) Mieści nawet format A4 i naprawdę sporo innych rzeczy!


Oprócz widocznej na zdjęciach rączki ma także długi pasek, także idealnie nadaje się ona do noszenia przewieszona przez ramię. Dziś już ją wypróbowałam i sprawdza się tak rewelacyjnie! Jednak najbardziej urzekły mnie w niej detale! Tak modne w tym sezonie stare złoto, wycięte, delikatne wzorki oraz przecudna podszewka w środku!


Oprócz Primarka zdecydowałam się także na kilka produktów z Superdrug. Na pierwszy ogień oczywiście poszła odżywka z Aussie! Słyszałam o niej same dobre rzeczy, więc musiałam osobiście ją wypróbować, zwłaszcza, że po lecie moim włosom przyda się porządna kuracja. Zdecydowałam się na najbardziej polecaną, czyli '3 minute miracle reconstructor deep conditioner', póki co powiem tylko tyle, że zapach ma świetny ;)


Jednak jak to ja - na odżywce poprzestać nie mogłam. Wybrałam zatem także dwa płyny do kąpieli, gdyż moje akurat się skończyły i szukałam czegoś nowego. Padło na firmowane przez Superdrug niby naturalne płyny do kąpieli, a mianowicie na 'coconut & shea butter bath milk' oraz 'mango & papaya bath essence'. Oba to dwufazowe płyny, które pachną po prostu oszałamiająco!


Ostatnim brytyjskim zakupem była pomadka z MUA, te kosmetyki za funciaka są rewelacyjne! Wybrałam kolor numer 11, jednak jeszcze jej nie otwierałam, więc swatcha nie będzie, mimo to kolor widać na spodniej stronie opakowania (lewej na zdjęciu). 


To tyle jeśli chodzi o moje zakupy  z Anglii, jak Wam się podobają? Ja jestem zadowolona, że wreszcie udało mi się kupić te kilka rzeczy. Próbowałyście już któryś z tych kosmetyków? A może macie to dopiero w planach? ;)

Teraz czas na kilka rozdań w których biorę udział. No to po kolei: 

1) Moje pierwsze to rozdanie u WomanLand ;)








Życzcie szczęścia w rozdaniach - przyda się :P hihi ;) 

Buziaki!

niedziela, 11 września 2011

Burzowy wieczór

Za oknem szaleje burza, a ja zastanawiam się co jeszcze mnie w najbliższym czasie spotka. Na wczorajszym koncercie bawiłam się co prawda rewelacyjnie, ale później to już miałam same przygody! Dość spontanicznie wynikł fakt, że nie nocuję jednak w domu, więc musiała demakijaż i inne wieczorne czynności wykonać w wersji  okrojonej w prawie że spartańskich warunkach. Gdy w końcu dziś postanowiłam wrócić do domu i poszłam na kolejkę ta wjeżdżając na peron... potrąciła człowieka! Zanim przyjechała karetka, policja i inne takie minęła masa czasu, a ja nadal tkwiłam na peronie, gdy tymczasem zbliżały się ciemne chmury... w końcu jednak doczekałam się pociągu zastępczego i ruszyłam do domu... już w skm było widać zbliżające się czarne niebo, teraz zmartwieniem stał się fakt, by zdążyć do domu przed ulewą, ale na szczęście to mi się w miarę udało, deszcz złapał mnie na ostatniej prostej, więc za dużo mnie nie zmoczył ;) Jakby nie patrzeć miałam w tym wypadku niezłe szczęście, bo jak już lunęło to nie chciało przestać! Za to widoki miałam cudowne - nieokiełznana natura! ;)


Teraz siedzę już sobie spokojnie w ciepłym łóżeczku, burza już tylko delikatnie mruczy od czasu do czasu, a ja postanowiłam napisać dla was notkę! O czym? O pazurkach tym razem. Gdy obejrzałam ostatnio na YT filmik TheOleskaaa o water marble (metoda polegająca na wlewaniu lakierów do miseczki z wodą, formowania wzoru, zanurzaniu paznokcia i gotowe) stwierdziłam, że muszę tego spróbować! Oczywiście po wszystkim byłam cała brudna i miałam sporo do czyszczenia, ale zabawa była przednia! Prawdę mówiąc nie przykładałam się do tego szczególnie, gdyż przede wszystkim ciekawiło mnie, czy to w ogóle zadziała ;) Jak się okazało - działa!


Jak widać oczywiście pazurkom daleko do idealnych, ale jak na pierwszy raz i tak byłam zadowolona. Nie wiem jeszcze jak pozbyć się powstających podczas wyciągania z wody bąbelków powietrza albo jak dokładnie pokryć w tym wypadku całą powierzchnię paznokcia, mimo to myślałam, że będzie gorzej ;)


Nie jest to najłatwiejsza metoda zdobienia swoich paznokci, ale wzorki rzeczywiście powstają niepowtarzalne! Jednak czy będę ją stosować? Raczej nie. Spróbuję jeszcze raz czy dwa dla samej frajdy jaką daje malowanie paznokci tą metodą, jednak na stałe preferuję spokojniejsze i szybsze sposoby.

A Wy co myślicie o takich pazurkach? Próbowałyście już swoich sił z water marble? Jak Wam poszło? ;)

Buziaki! ;*

wtorek, 6 września 2011

Magiczna Gdynia + OOTD

Uwielbiam Gdynię z wielu powodów, kiedyś wolałam Sopot czy Gdańsk, ale z czasem się to zmieniło - do Gdyni musiałam chyba po prostu dorosnąć ;) W każdym razie podczas czterech ostatnich dni Gdynia przekształciła się w miasto godne nazwy 'europejska stolica kultury'! Miał bowiem w tych dniach miejsce Zlot Żaglowców, który sprawił, że to miasto jeszcze bardziej wypiękniało! Przez te dni to Gdynia stała się moim centrum wszechświata ;) Uwielbiam takie klimaty, gdy żaglowce zawitały do Trójmiasta dwa lata temu po prostu pokochałam to wydarzenie i gdy tylko dowiedziałam się o tegorocznej edycji The Culture Tall Ships Regatta nie było mowy, że mnie zabraknie!

Cztery dni szant, marynarzy z różnych krajów, pięknych żaglowców i dobrej zabawy! Czas na garść zdjęć ;)









W czasie tych dni postanowiłam nie tylko spacerować wśród żaglowców, ale także przepłynąć się po Zatoce, by posmakować 'morskiego żywota', hihi ;) Skwer Kościuszki podczas wypływania z portu.


Mniejsze jednostki również były ciekawe 'wielkich braci' i przypłynęły do Gdyni ;)


Tu już poniedziałkowe wypłynięcie żaglowców, gdy wypływał widoczny na zdjęciu Sedov z jego głośników rozbrzmiewało "Time to say goodbye" w wykonaniu Bocelliego - uroczo!


Natomiast nasz polski żaglowiec Dar Młodzieży jak zawsze zachwycił wszystkich marynarzami na żaglach! Coś oszałamiającego!


Iście ułańska odwaga tak wejść na sam szczyt przy ogromnym wietrze i machać widzom! ;)


Sedov na pełnych żaglach - cudo!


Podczas parady żaglowców, gdy te piękne statki opuszczały Trójmiasto, na Zatoce panował niezły tłok!


Jednak żaglowce nie zniewalały swym urokiem tylko w ciągu dnia, także nocą port gdyński wyglądał niesamowicie!



Szkoda, że żaglowce przypłynęły do Polski tylko na cztery dni. Ciekawi też za ile lat znów się zjawią... Jednak jak wskazuje tytuł notki będzie także strój dnia! Jak wyglądam wiem, więc komentarze dotyczące wyglądu można sobie darować, nie zamierzam pretendować do miss universe :D hihi :P Mimo to postanowiłam przygotować zdjęcia outfitu jednego z dni, padło na niedzielę, gdy spędziłam w Gdyni najwięcej czasu, bo praktycznie caaały dzień! No to zaczynamy:


Bluzka - Cache Cache
Spodnie - Camaieu 
Buty - CCC
Opaski na włosach - H&M
Kolczyki - I am


Oprócz tego mój biały zegarek z Henleya oraz Lilou


A na drugiej ręce dwie bransoletki - z charmsami (mieszanka: Apart, Yes, W. Kruk) oraz kupiona na Jarmarku Dominikańskim bransoletka a la Pandora ;) Do tego moje standardowe pierścionki (Apart + pamiątka rodzinna), na paznokciach Golden Rose nr 105 a na to srebrny pękacz GR nr 14.


To tyle, taka mini relacja z mojego długiego weekendu w Gdyni oraz letni strój dnia. Pogoda jak widać mi dopisała, więc spacerowanie i fotografowanie tych cudów było czystą przyjemnością! A wy jak spędziliście weekend? Może też byliście w Gdyni? Widzieliście kiedyś te żaglowce? Podobają się? Jestem strasznie ciekawa!

Pozdrawiam! ;)