wtorek, 13 września 2016

Chyłka i Oryński znowu w akcji.



            O tym, jak bardzo polubiłam książki Remigiusza Mroza z serii prawniczej, pisałam już jakiś czas temu TUTAJ. Pod koniec sierpnia ukazała się kolejna pozycja o perypetiach prawników z kancelarii Żelazny&McVay – „Immunitet”. Co tu dużo mówić – bohaterowie nie zawiedli mojego zaufania i książkę pochłonęłam błyskawicznie.


            Tym razem Joanna Chyłka i Kordian Oryński mają za zadanie pomóc znajomemu prawniczki z czasów szkolnych. Sebastian Sendal to młody sędzia Trybunału Konstytucyjnego, który ma zostać oskarżony o zabójstwo. Chroni go niby immunitet, ale… No właśnie, co było dalej można (a nawet trzeba!) dowiedzieć się z lektury.

            Remigiusz Mróz po raz kolejny przenosi nas w tej książce w świat warszawskich prawników, niuansów prawa i ukrytych kruczków. Pojawiają się także tajemnicze czarne róże, brutalne walki zwierząt oraz różne szantaże. Do tego autor poruszył (jakże ostatnio gorący) temat Trybunału Konstytucyjnego, przez co pozycja jest jeszcze bardziej „na czasie”. Zordon (jak Oryńskiego nazywa była patronka) zostaje rzucony na głęboką wodę i musi znaleźć sposób, by się w niej nie utopić. W dodatku w tej części wreszcie poznajemy historię rodzinną Joanny Chyłki (i dlaczego jest jaka jest), dzięki czemu między prawnikami iskrzy jeszcze bardziej. Napięcie między nimi wyczuwa się dosłownie na każdej stronie, mimo że bohaterowie pilnują się jak mogą. Dodatkowo urzeka mnie w tej serii to, że nic nie jest tylko czarne albo tylko białe. Bohaterowie nie są jednolici. W jednej chwili mogą wydawać nam się krystalicznie czyści, by po chwili objawić nam swoje mroczne oblicze, by później znów pokazać szczery uśmiech – no po prostu mistrzostwo. 

            To, co jednak najbardziej wbija w fotel, to zakończenie książki. I nie chodzi mi nawet o sprawę Sendala (choć rozwiązania takich spraw bardzo mi się u Mroza podobają), ale o samą Chyłkę i jej losy. Bardzo zmieniła się od pierwszej książki, a to dopiero początek zmian… Na lepsze? Na gorsze? Póki co musimy jeszcze poczekać by znaleźć odpowiedź na to pytanie.

wtorek, 9 sierpnia 2016

Idealna propozycja na lato



            Nie raz słyszy się opinie, że ktoś „nie mógł oderwać się od książki” – zazwyczaj podchodzę do tych słów sceptycznie, ale ostatnio przekonałam się, że mogą być prawdziwe. Z niecierpliwością czekałam na recenzencką wersję książki Magdy Stachuli „Idealna”, zależało mi by zabrać ją ze sobą na urlop i … udało się w ostatniej chwili. Listonosza spotkałam dosłownie wychodząc z walizką z domu. Zabrałam zatem książkę na urlop i choć zazwyczaj nie biorę ze sobą nic oprócz Kindle – nie żałuję. 


            „Idealna” klasyfikowana jest jako thriller psychologiczny, ale ja nie lubię tego typu określeń, gdyż moim zdaniem nie do końca oddają one charakter książki. Debiut Stachuli opowiada o Anicie, kobiecie, która nie może mieć dziecka choć bardzo o tym marzy. Wpływa to na całe jej życie – przestaje wychodzić z domu, pogrąża się w depresji, psują się jej relacje z mężem. Kobieta ucieka w świat Internetu, w świat praskich tramwajów, wraz z którymi (dzięki kamerze internetowej) przemierza czeskie ulice i ogląda przypadkowych przechodniów. Jak takie życie wpłynie na bohaterkę? Co zrobi w tej sytuacji jej mąż? Czy podoła małżeńskiej przysiędze? Dodatkowo poznajemy historię również pewnego artysty, jak jest on powiązany z Anitą? I kto oraz dlaczego określany został mianem „idealnej”?

            Tak mnie wciągnęła ta książka, że zarwałam noc (a nie zdarzyło mi się to od dobrych kilku lat!) by dowiedzieć się jak potoczą się losy bohaterów. Nie rozczarowałam się – lektura do ostatniej strony trzyma w napięciu! Warto się z nią zapoznać. Premiera już niedługo – „Idealna” w sprzedaży będzie od 17 sierpnia. Polecam!

piątek, 1 lipca 2016

Pół roku czytelniczego wyzwania 2016



            No i mamy 1 dzień lipca, jednego z moich ulubionych miesięcy w roku. To też oznacza, że minęła równo połowa czytelniczego wyzwania, którego się podjęłam. Skoro i tak staram się czytać w każdej wolnej chwili (nawet jeśli jest ich tak mało) to mogę też sobie zliczać przecież te książki. Przyjemnie potem przegląda się wszystkie statystyki.



   
            Zatem podsumujmy. Przez ostatnie 6 miesięcy udało mi się przeczytać 40 całych książek (nie liczę tych zaczętych i nieskończonych, a także tych czytanych do pracy), co dało ponad 16 250 przeczytanych stron… Nie powiem, ta cyfra nawet mnie zaskoczyła! Podoba mi się ten wynik, tym bardziej, że jestem świadoma, iż nie czytałam tyle - ile bym chciała. Na szczęście sporo jeździłam komunikacją miejską i tam nadrabiałam ile się dało. Oto lista przeczytanych książek i liczba stron każdej z nich:

1/52 - Witkiewicz Magdalena, Fabisińska Liliana, Socha Natasza, Kalicińska Małgorzata, Warda Małgorzata, Grabowska Ałbena, Krawczyk Agnieszka "Siedem życzeń"  - 350

2/52 - Natalia Sońska "Garść pierników, szczypta miłości" - 364

3/52 - Jean Sasson "Wybór Jasminy" - 288

4/52 - Charlotte Link "Przerwane milczenie" - 550

5/52 - Emily Giffin "Siedem lat później" - 408

6/52 - Krystyna Mirek "Szczęście all inclusive" - 261

7/52 - Krystyna Mirek "Miłość z jasnego nieba" - 220

8/52 - "Oskar i pani Róża" Eric-Emmanuel Schmitt - 88

9/52 - Krystyna Mirek "Podarunek" - 376

10/52 - Robert Galbraith "Żniwa zła" - 480

11/52 - Magdalena Witkiewicz "Szkoła żon" - 256

12/52 - Magdalena Witkiewicz "Pensjonat marzeń" - 256

13/52 - Natasza Socha "Macocha" - 174

14/52 - Krystyna Mirek "Francuska opowieść" - 268

15/52 - Remigiusz Mróz "Kasacja" - 496

16/52 - Remigiusz Mróz "Zaginięcie" - 512

17/52 Agnieszka Krawczyk "Magiczne miejsce" - 300

18/52 - Remigiusz Mróz "Ekspozycja" - 480

19/52 - Agnieszka Krawczyk "Dolina mgieł i róż" - 480

20/52 - Sofia Caspari "W krainie kolibrów" - 600

21/52 - Agnieszka Krawczyk "Ogród księżycowy" - 513

22/52 - Jessica Knoll "Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie" - 444

23/52 - Agnieszka Krawczyk "Jezioro szczęścia" - 544

24/52 - Remigiusz Mróz "Przewieszenie" - 464

25/52 - Remigiusz Mróz "Rewizja" - 628

26/52 - Richard Paul Evans "Miejsce dla dwojga" - 272

27/52 - N. Socha, M. Witkiewicz "Awaria małżeńska" - 376

28/52 - Sofia Caspari "W krainie srebrnej rzeki" - 536

29/52 - Sarah McCoy "Dzieci kartografa" - 416

30/52 - Donna Tartt "Mały przyjaciel" - 608

31/52 - Cay Garcia "Za drzwiami pałacu" - 288

32/52 - Liliana Fabisińska "Córeczka" - 320

33/52 - Charlotte Link "Złudzenie" - 384

34/52 - Magdalena Witkiewicz "Cześć, co słychać?" - 320

35/52 - Remigiusz Mróz "Trawers" - 600

36/52 - Sofia Caspari "W krainie wodospadów" - 536

37/52 - Mary Chamberlain "Krawcowa z Dachau" - 330

38/52 - Natasza Socha "Maminsynek" - 384

39/52 - Remigiusz Mróz "W cieniu prawa" - 536

40/52 - Dorota Gąsiorowska "Primabalerina" - 544

            Wychodzi zatem na to, że najgrubsze książki to: "Rewizja" – 628 (Świetna!! Duet Chyłka+Zordon – bezbłędny!),  "Mały przyjaciel" 608 (Dla równowagi – okropnie nudny! Zdecydowanie NIE warto tracić na nią czasu!) i ex aequo "W krainie kolibrów" – 600 (Przyjemna, jak zresztą cała trylogia argentyńska Caspari.) oraz "Trawers" - też 600 (Czyli ostatnia część przygód komisarza Forsta. Wolę serię o Chyłce, ale i te książki dobrze się czytało.)

            Najcieńsze natomiast to póki co: "Oskar i pani Róża" – 88 (Klasyka! Mam nadzieję, że każdy zna już tę pozycję!), "Macocha" – 174 (Lekka historia poruszająca dość trudny temat. W sam raz na jeden wieczór.) oraz "Miłość z jasnego nieba" – 220 (Sympatyczna historia o miłości. Idealna na przerwę od kryminałów.).

            Jak widać czytam głównie albo kryminały, albo książki obyczajowe dla kobiet. Te gatunki najbardziej mi się chwilowo podobają i dobrze spędza mi się czas z takimi lekturami. Choć muszę przyznać, że równie przyjemne jest wyszukiwanie nowych pozycji książkowych! Jeśli chodzi o krótkie recenzje tych książek to zapraszam na mój Instagram - Marciaxme, gdzie regularnie i na bieżąco pojawiają się informacje o przeczytanych przeze mnie książkach, a także moja opinia na ich temat.

            Na lato czeka już w kolejce kilka świetnych „kąsków”, więc zaraz się do nich zabieram. Mam nadzieję, że i Wy czytacie. Pamiętajcie – nic tak dobrze nie rozwija wyobraźni jak świetna książka!