środa, 22 czerwca 2016

Na granicy prawa...



            Szukając kolejnej lektury na chwile w komunikacji miejskiej kieruję się często powiedzeniem: „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Bardzo polubiłam się swego czasu z kryminałami, jednak jakie wybrać? Dużo osób chwali sobie skandynawskie klasyki – mi natomiast ten klimat nie przypadł do gustu i nie polubiłam się choćby z Harrym Holem. Postanowiłam poszukać zatem czegoś na rodzimym podwórku. Po fiasku z „Pochłaniaczem” K. Bondy oraz „Okularnikiem” (którego od roku nie mogę skończyć) na szczęście trafiłam na książki K. Puzyńskiej i wróciła mi wiara w Polaków. W oko wpadły mi także książki Remigiusza Mroza, autora w moim wieku, więc pomyślałam, że czemu by nie spróbować…


            To był strzał w samą 10! Wydawałoby się, że kryminały z dużą dozą „korpożycia” i prawniczej nowomowy będą nie do przełknięcia, a tymczasem… wsiąkłam na maksa! Główni bohaterowie serii książek, o której chcę napisać kilka słów („Kasacja”, „Zaginięcie”, „Rewizja”), to prawnicy w renomowanej, warszawskiej kancelarii – Joanna Chyłka i Kordian Oryński.


            Do tej pory ukazały się 3 tomy przygód bohaterów, na szczęście autor już pracuje nad ich dalszymi losami. Chyłka i Zordon (bo tak został przechrzczony przez prawniczkę Oryński) to nietypowi, kontrowersyjni, a jednocześnie wzbudzający sympatię bohaterowie. Ich przygody są barwne, niespotykane, a często wręcz zaskakujące. Zwroty akcji są naprawdę niespodziewane i do ostatniej strony nic nie jest oczywiste. W dodatku w tych książkach nie wszystko jest takie, na jakie wygląda za pierwszym razem. Nie mamy podziału stricte na czarne i białe. Bohaterowie często intensywnie balansują na odcieniach szarości – i za to są jeszcze prawdziwsi!


            Gdybym miała z tych trzech tomów wybrać ten, który spodobał mi się najbardziej – nie mogłabym. Każdy ma w sobie to „coś”, co powoduje, że zarywasz noc czy omijasz swój przystanek autobusowy by dokończyć lekturę. Uważam, że książki te to pozycje obowiązkowe dla każdego fana (i nie tylko!) kryminałów. Po co zachwycać się literaturą obcą, skoro młodzi Polacy również mają niesamowite pomysły i talent?

środa, 15 czerwca 2016

Pałacowe życie, czyli o marzeniu każdej małej dziewczynki w rzeczywistości...




                Na pewno każdemu zdarzyło się przynajmniej raz w życiu zastanawiać się jak wygląda życie w pałacu. Pełne blichtru, elegancji, bogactwa…  Tyle jest filmów na ten temat, tyle zdjęć czy książek, że niektórzy marzą by znaleźć się w tym świecie.



                Zmiana była potrzebna także Cay, głównej bohaterce  książki „Za drzwiami pałacu”. W pewnym momencie swojego życia postanowiła wszystko zmienić i zbliżyć się do pałacu. Nie urodziła się z błękitną krwią, ale jest jeszcze jeden sposób by spełnić to marzenie – służba. Bohaterka ukończyła zatem odpowiednie szkolenia i po rozmowie kwalifikacyjnej otrzymała pracę jako gospodyni w pałacu pewnej arabskiej księżniczki. Szereg zasad (i co ważniejsze – zakazów), które ją tam obowiązywało – jest zatrważające. Księżniczka w niczym nie przypomina uroczych, miłych księżniczek, które znamy z wielu bajek dzieciństwa. Arabska księżna to rozkapryszona, rozpieszczona, wredna dziewucha, która pomiata każdym pracownikiem tylko dlatego, że… może. I choć skrywa to za fasadą ślicznej kokietki, jej charakter przy Cay wychodzi na jaw.

                Nie będę zdradzać za dużo, ale warto sięgnąć po tę lekturę by przekonać się jak wygląda codzienność w pałacu. W miejscu, które kojarzy się ze szczęściem, beztroską, rozpustą… Jednak czy tak właśnie wygląda prawda? Odpowiedź znaleźć można w opowieści Cay.

                Mi książka przypadła do gustu. Przeczytałam ją błyskawicznie – w kilka godzin. Nie mogłam oderwać się od opisów obowiązków bohaterki i przygód, które ją spotkały. Jedyny minus to niedosyt, który czuję po jej przeczytaniu, bo nadal uważam, że nie dowiedziałam się wystarczająco, jeszcze mi mało szczegółów i informacji. W każdym razie cieszę się, że udało mi się znaleźć czas na tę książkę.