Nie
wiem co sądzę o tej książce – naprawdę. Niezwykle trudno zebrać mi myśli o tej
pozycji. Dawno nie miałam tak mieszanych uczuć, nie jestem w stanie zdecydować
czy ją kochać czy nienawidzić. Nadaje się ona do obu możliwości. Wizualnie –
przepiękna. Urocza okładka ciesząca oko, do tego tematyka wojenna (jak
zapowiadał jej opis) – brzmiało zachęcająco. Jednak nie wszystko wyglądało tak,
jak to sobie wyobrażałam.
Historia
opowiada losy Zuzanny i Joachima. Poznajemy ich w 1935 roku, czyli w czasach
jeszcze przed II wojną światową. Zazulka (jak irytująco nazywa ją bohater)
mieszka na co dzień w Krakowie, chłopak natomiast jest Niemcem, który pracuje w
dzikiej, nieokiełznanej Afryce. Losy bohaterów są nam ukazywane zamiennie,
wpisami w pamiętnikach obu postaci. Cała historia trwa kilka lat i kończy się
dopiero po wojnie.
Bardzo,
ale to bardzo, irytował mnie taki sposób narracji. Poszarpany, poprzerywany,
dość chaotyczny. Wiele miesięcy (czy nawet lat) zostało pominiętych, zwłaszcza
pod koniec powieści. Co za tym idzie – przemilczano sporo istotnych wydarzeń, o
których dowiadujemy się tylko, że miały miejsce, ale jedynie jako wspomnienie i to
bardzo oględne. Biorąc pod uwagę fakt, że były to znaczące informacje – bardzo ich
w tekście brakuje. Rozumiem, że autorka chciała przygotować sobie tymi
niedomówieniami grunt pod kolejną powieść, ale mimo wszystko – co za dużo to
niezdrowo.
Oszukałam
się także czekając na (moją ulubioną przecież) tematykę wojenną, co obiecano mi
na okładce. Większość wydarzeń ma miejsce w latach przedwojennych, a sama wojna
zajmuje minimalną część utworu. Cała wojna to 27 stron tekstu! (na 395 całości!) Nie
na to liczyłam po przeczytaniu zapowiedzi książki.
Utwór
ma jednak także swoje plusy, historia bohaterów rzeczywiście jest ciekawa.
Żałuję, że nie użyto do jej przedstawienia innej narracji W intrygujący sposób
autorka pokazuje problem kolonizacji Afryki na początku XX wieku. Okiełznanie
tej ziemi przez Europejczyków, przywłaszczenie jej sobie, konfliktów z
tubylcami i międzyrasowych relacji damsko-męskich, jak było to choćby w
przypadku Joachima i Almaz. Bo czy biały człowiek może związać przyszłość z
rodowitą mieszkanką Afryki? Czy nawet nie przyjdzie mu do głowy związek z taką
kobietą? Bardzo atrakcyjny wątek. Ciekawa była również bezgraniczna miłość
Zuzanny do swojego szwagra. Nastoletnie zauroczenie mężem siostry czy poważne,
pierwsze uczucie? Czy coś tego będzie? Czy wybranek zauważy dziewczynę i
zacznie traktować ją jak prawdziwą kobietę? Bardzo chciałam się tego
dowiedzieć. Relacje
damsko-męskie tej książki wciągają, czytelnik chce poznać coraz więcej
szczegółów. Bo jak mogą połączyć się losy Joachima i Zuzy, skoro każde z nich
uczucia lokuje w innej osobie? Jest to typowa powieść dla kobiet, więc jeśli
ktoś lubi takie historie – nie będzie rozczarowany.
Dlatego
właśnie nie wiem jak ocenić tę pozycję. Z jednej strony utwór Bogny Ziembickiej
spodobał mi się i zakupiłam już nawet kolejną część by poznać losy tułaczki
Joachima po niebezpiecznej Afryce i dowiedzieć się co jeszcze mu się
przytrafiło. Z drugiej jednak cały czas pamiętam jak irytowałam się przerywaną
akcją i pomijaniem ważnych wydarzeń – brrr. Nie lubię takich sytuacji. Do tego
ta nieszczęsna wojna, na której obraz czekałam, a została przemilczana. No cóż,
pewien posmak pozostał po tej lekturze, ale mimo to mam nadzieję, że kolejne
książki autorki będą dużo lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz