Do
lektury utworu debiutującej autorki najbardziej przekonała mnie urocza, słodka
okładka, zapowiadająca swojski klimat utworu. I nie przeliczyłam się, choć
tytułowa Łucja w żadnym stopniu nie przypomina łagodnej, eterycznej
dziewczyny z pierwszej strony. Wręcz przeciwnie, to skrzywdzona przez
życie kobieta, która wyrusza w podróż, ucieka – by odszukać siebie i pogodzić
się z blokującą ją emocjonalnie przeszłością.
Ale
po kolei.
„Obietnica
Łucji” Doroty Gąsiorowskiej to idealna pozycja na wieczorne chwile relaksu przy
dobrej herbacie. Po ciężkim dniu w pracy miło jest oderwać się od codziennych
problemów i wraz z bohaterką przenieść się do cudownego, swojskiego Różanego
Gaju, by móc poznawać kolejne losy Łucji. Jest to dojrzała kobieta, która
postanawia porzucić swoje dotychczasowe nieszczęśliwe, luksusowe życie w
mieście i zamieszkać w zapomnianej przez Polskę wiosce na skraju ojczyzny
Mickiewicza i Tuwima. Wraz z bohaterką odkryjemy uroki wiejskiego życia,
zobaczymy jak nauczycielka poradzi sobie w kontaktach z dziećmi a także
zaobserwujemy w jaki sposób budzi się miłość, ta najprawdziwsza, szczera,
rodzicielska. Losy Łucji zaprowadzą czytelnika także do magicznego dworku,
który również skrywa swoją tajemnicę. Któż odmówiłby dokładniejszego poznania
losów pani Lukrecji? Zatem czy bohaterce uda się odkryć losy pałacyku? Jak
poradzi sobie w obliczu śmierci przyjaciółki? I co najważniejsze, czy dotrzyma
złożonej obietnicy?
Lekturę
czyta się z wielką łatwością, z ochotą wracałam do Różanego Gaju by sprawdzić
co czeka główne bohaterki. Zresztą znów chętnie bym tam wróciła, tym razem by
odkryć losy pani Lukrecji i jej fortepianu. Niesamowita historia, z pewnością
godna poznania.
Jedyne,
co bardzo mi przeszkadzało, to przesłodzona (i to mocno!) wizja nauczycielki w
szkole. Wiem, to zboczenie zawodowe, ale szkolne realia, nawet w tak małej
miejscowości na krańcu Polski, nie bywają nawet bliskie do tych ukazanych w
powieści. Dyrekcja, która piecze ciasto waniliowe z rodzynkami dla swoich
nauczycieli? Serio?? Tyle wolnego czasu po lekcjach? Zero przygotowania do
zajęć? Nawet mimo długiej przerwy bohaterki w nauczaniu? Pomijając już
nawet wszystkie reformy, to choćby podstawa programowa zmieniła się
diametralnie, a Łucja praktycznie „z marszu” wkroczyła do sali i zaczęła uczyć,
bo „coś tam pamiętała z czasów studiów”. Mało to życiowe. Zero rad pedagogicznych
w wakacje, zebrań z rodzicami czy kłopotów z dyscypliną na lekcji – słabo.
Wiem, czepiam się, ale ten wątek przedstawiony został bardzo nieudolnie. Rzuca
się w oczy, że autorka nie ma pojęcia o szkolnych realiach. Moim zdaniem
bohaterka bardziej pasowałaby w swojej roli na opiekunkę czy sprzedawczynię niż
na nauczycielkę.
To
jednak drobiazg w porównaniu do całości tekstu. Dorota Gąsiorowska
zadebiutowała w rewelacyjnym stylu. Mamy tu wszystko by z niecierpliwością
oczekiwać na kolejną pozycję autorki – na pewno będę musiała ją mieć! Może
Łucja zrezygnuje z bycia nauczycielką i zajmie się promocją pałacu, którego
historię poznamy? Oby!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz